Szykuje się duża zmiana w regulacjach rynku amerykańskiego – Stany otwierają drzwi dla owoców z Unii. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów polscy sadownicy mogą eksportować jabłka i gruszki za Wielką Wodę. To optymistyczna wiadomość skoro, jak podaje Puls Biznesu, cena już cudów nie czyni. Chociaż nasze jabłka są ostatnio najtańsze w Europie, to i tak marnie się sprzedają.
Znaczący przedstawiciele branży sadowniczej, w tym szefowie Appolonii i KZGPOiW, przyznają, że Rosja skutecznie uszczelniła granice i nie da się sprzedawać jabłek okrężnymi szlakami. Na dokładkę wskutek spadku cen ropy arabscy kupcy oglądają każdego riala i biorą mniej jabłek.
Zanim jednak nasze owoce zasypią Wielką Równinę Prerii, przypomnijmy, że z ledwo 6% importowanych do USA jabłek aż 89% pochodzi z Chile i Nowej Zelandii. Na całą Europę przypada marne pół procenta rynku. Kropka.
Wychodzi na to, że Ministerstwo Rolnictwa powinno jednak zadbać o producentów cydru, bo tylko oni są w stanie sensownie spożytkować jabłkową górkę. Bez amerykańskiej konsumpcji.