Kiedy wybierzemy się do Francji od strony Atlantyku, na pewno trafimy na rolnicze krajobrazy. Od Kanału La Manche do Zatoki Biskajskiej coś hodują i uprawiają – krowy, kozy, owce, winogrona. No i jabłka, najdroższe na świecie. W tym rządzonym przez gastronomię państwie dość tanie jest wino i ser, ale piekielnie drogie owoce. Rolnik musi wyjść na swoje. To pierwsze zaskoczenie przybysza z Polski. Drugie – ślady Anglików. Nazwy prowincji mało francuskie – Normandia, Bretania (a może Brytania?). Duma Francji – Bordeaux to jakieś lenno angielskie, a wielki koniak Hennessy to dziedzictwo irlandzkiego rycerza. Najwyraźniej Brytyjczycy zajmowali się nie tylko wykańczaniem Napoleona. Stosunki francusko-brytyjskie są, delikatnie mówiąc, złożone. Odwieczna rywalizacja dotyczy też cydru. Kto lepszy – Normandia czy Somerset? Odpowiedź nie jest prosta. Postaramy się ją przybliżyć w kolejnym materiale.