Karol Wielki a sprawa asturyjska
Każdy napotkany hiszpański cydrownik przywoła na świadka greckiego kronikarza Strabona, który pisał o produkcji cydru już 60 lat p.n.e. Kłopot w tym, że ówcześni nie mieli oddzielnych określeń na napoje z jabłek i z jęczmienia. Strabon pisał o piwie, ale z czego? Z pomocą przychodzą równoległe teksty Rzymianina Pliniusza, który w traktacie „66 odmian sztucznego wina” odnotował brak jęczmienia i obfitość jabłek w tych rejonach.
Całkiem możliwe, że Asturyjczycy zanieśli wiedzę o produkcji cydru w inne rejony Europy. Wiadomo wszak o udziale legionistów z Asturii w rzymskich podbojach Wysp Brytyjskich. Ciekawe, co na to Celtowie… Tak czy inaczej, wszystkie drogi prowadzą do Avalonu, bo w Asturii też chętnie przyznają się do celtyckich korzeni.
Parę stuleci później przybyło dowodów pisanych na obecność sadownictwa i cydrownictwa, na równi z uprawą winorośli. VIII wiek to już setki zapisów: testamentów, ksiąg klasztornych, zarówno w Asturii jak i Galicji. To także edykty Karola Wielkiego - króla Franków, regulujące wiele aspektów produkcji wina, piwa i cydru (sicera), w tym zakładanie siceratores w królewskich majątkach. Co więcej, kiedy Karol Wielki zwołał synod do Frankfurtu by zwalczyć herezję adopcjonizmu, aktywny udział wzięli biskupi z Galicji i Asturii. Być może, w duchu sojuszu tronu z ołtarzem, dogadali z władcą uruchomienie profesjonalnej cydrowni nad Menem? To by tłumaczyło siłę Frankfurtu w branży cydrowej.
Od Karola Wielkiego cydrownictwo w Hiszpanii rozwijało się na potęgę aż do XX wieku, kiedy to nastał paskudny kurdupel dorównujacy wzrostem i paranoją pewnemu Gruzinowi. Generalissimus Franco, sam z Galicji, bał się lokalnych kultur i języków. Najpierw zakazał śpiewania w cydrowych knajpach a potem tłoczenia cydru. Sady i tłocznie podupadły, ale smak przetrwał. W końcu upadła dyktatura a odrodziła się cydrowa pasja w Zielonej Hiszpanii.
Kolejna część wkrótce...